Pancerni w bydgoskiej prasie

Pancerni w bydgoskiej prasie

W czasie pobytu ekipy filmowej kręcącej „Czterech pancernych i psa” w Bydgoszczy, wielokrotnie przez prasę przetaczały się ciekawe i bardzo barwne artykuły poświęcone serialowej sadze. Ukazało się kilkadziesiąt wzmianek mniejszych bądź większych, w których informowano o kolejnych poczynaniach pancernych w następnych częściach, ale również o ich życiu prywatnym. Redagowane były wywiady z Januszem Gajosem, Polą Raksą czy też Wiesławem Gołasem, ale również, co bardzo ciekawe, z ulubieńcami dzieci, czyli z Szarikami, a właściwie ich treserami. W prasie niejednokrotnie pojawiały się cenne informacje, z których dowiadujemy się, że na planie brało udział około 300 aktorów i statystów, jak również to, że wszelkiego rodzaju rekwizyty oraz umundurowanie dowożono pociągami kilka dni przed przyjazdem ekipy filmowej do grodu nad Brdą. Ciekawe artykuły na temat załogi Rudego niesamowicie wyglądają w zestawieniu z informacjami, które widoczne są obok, o tym, że nie będzie prądu dla danej dzielnicy czy też np. że w sobotę po południu skończył się chleb. Dalej możemy przeczytać o sytuacji politycznej w Wietnamie, Rodezji czy też na Bliskim Wschodzie lub o doniosłych wydarzeniach w Czechach. Bardzo często w poszczególnych gazetach znajdują się sprzeczne informacje dotyczące nie tylko fabuły filmu, ale również m.in. pobytu pancernych w naszym mieście. Osobną grupę stanowią pomyłki popełnione przez dziennikarzy „Dziennika Wieczornego”, w którym można odnaleźć bardzo „lekkie” materiały dotyczące pancernych, jak i informacje jakoby Wiesław Gołas miał być dowódcą Rudego.
Co ciekawe, mimo że relacje z planu pancernych pojawiały się niejednokrotnie koło informacji o kradzieżach i innych drobnych przestępstwach, w prasie trudno poszukać artykułu czy choćby wzmianki o kradzieży armaty z planu, które to wydarzenie relacjonowało choćby Radio Wolna Europa. Informacje o „zgubieniu” się armaty wielokrotnie powtarzane są przez osoby uczestniczące w kręceniu serialu. Te relacje są ze sobą jednak sprzeczne, w części pojawia się informacja, że zgubę odnaleziono na składnicy złomu, a zaopiekowali się nią pracownicy przedsiębiorstwa oczyszczania miasta, pojawiają się jednak również relacje, że armata odnaleziona została w Lesie Kujawskim.
Najczęściej artykuły można spotkać w „Ilustrowanym Kurierze Polskim”, w którym dominują krótkie relacje prasowe o tym, gdzie aktualnie przebywa załoga Rudego oraz jakie sceny są kręcone. Znaleźć można w tej gazecie również wywiady z aktorami, jak również arcyciekawą relację Andrzeja Grześkowiaka dotyczącą dnia na planie. W gazecie z 18 sierpnia 1968 roku można przeczytać krótkie streszczenie dotyczące scen, które przez najbliższy czas będą kręcone w naszym mieście. Ciekawa jest również pomyłka w nazwie miasta, które imitować miała Bydgoszcz, wg dziennikarza Bydgoszcz miała wcielić się w miasteczko Writzen. W artykule poświęconym odcinkowi „Zamiana” możemy przeczytać o trudach na planie podczas kręcenia, w szczególności statystów, którzy powielali kolejne ujęcia do sceny, podczas których trzeba było nosić ciężkie worki na barkę. W tym przypadku bardzo ciepło odziani aktorzy mogli w wolnych chwilach odetchnąć. 5 września rozpoczęło się kręcenie scen na Rybim Rynku, podczas których utworzono specjalny basen. Zasadniczo podczas czytania relacji prasowych nie można napotkać większych szczegółów dotyczących scen filmowych. Sporo miejsca jak zawsze dziennikarze przeznaczyli na ukazanie olbrzymiego zainteresowania kręceniem filmu, w szczególności młodzieży.

Nie trzeba być szczególnie uważnym czytając wywiady w prasie z odtwórcami głównych ról w serialu, aby dostrzec powielany schemat zarówno pytań dziennikarzy, jak i po części również odpowiedzi aktorów, jednak czasami dotrzeć można do bardzo ciekawych informacji.
Filmowy szeregowiec Czereśniak w wywiadzie udzielonym „Ilustrowanemu Kurierowi Polskiemu” nie chciał wypowiadać się o samym serialu twierdząc, że wszystko w zasadzie zostało już przez dziennikarzy napisane, zwrócił się jednak z prośbą, aby sprostować informację, jakoby miał być dowódcą czołgu, która to informacja znalazła się w „Dzienniku Wieczornym”. Właśnie w ostatniej przytoczonej przeze mnie gazecie ukazała się arcyciekawa relacja z planu zatytułowana „I Gołas musi jeść”, właśnie w tym fotoreportażu prześmiewczo potraktowano jednego z najsympatyczniejszych, wg statystów, aktorów robiąc mu zdjęcia podczas posiłków i zestawiając je na jednej ze stron dziennika. Jestem przekonany, że czytelnicy dziennika przeglądając ten numer musieli się setnie ubawić, pytanie tylko, co na to sam aktor?
Wywiad z Januszem Gajosem z pewnością oczekiwany przez młode panny, niestety, w części zapewne rozwiał nadzieje niewiast. W artykule można przeczytać o tym, że aktor nie ma naście lat tylko 29, a do tego jest żonaty. Padło również pytanie, o kontakty z Marusią oraz Szarikiem. W pierwszym przypadku Janusz Gajos odpowiedział, że jego kontakty rozwijają się ściśle wg wskazań Przymanowskiego. W drugim przypadku potwierdzone wydają się po części relacje świadków nagrywania serialu, w których odnaleźć możemy informacje, jakoby między filmowym Kosem a Szarikiem wielkiej miłości poza planem nie było. Aktor na pytania dziennikarza odpowiadał „Jak wiadomo rolę Szarika grają dwa tresowane psy milicyjne. Reagują one tylko na rozkazy swego przewodnika i opiekuna. Chociaż Trymerowi już tak aktorstwo przewróciło w głowie, że czasami i mnie słucha”. Janusz Gajos w wywiadzie skarży się na popularność, przytaczając jedno ze zdarzeń z Łodzi, w której w stosunku do grupy ludzi nie był zbyt miły, co można by mu poczytać za zarozumialstwo. W tej jednak sytuacji stał w kolejce do dentysty i strasznie bolał go ząb, więc zasadniczo można go rozgrzeszyć.
Wspomniane przez Gajosa gwiazdorstwo Trymera potwierdził również jego opiekun, który zrelacjonował zachowania inteligentnego psiaka. W jednej ze scen, kiedy Szarik miał wskoczyć do głębokiego rowu, kilka raz zawahał się, obwąchał to miejsce, przypatrzył się. Właśnie dlatego Trymer miał dublera. Atak był psem bardziej zdecydowanym oraz mniej zmanierowanym.
Jedną z „przesłuchanych” przez dziennikarzy osób był reżyser pancernych – Konrad Nałęcki. W przeciwieństwie do Gajosa, skarżył się na niedostatek zainteresowania ze strony widowni jego osobą: „wszyscy znają Janka, Gustlika, Marusię, Szarika… potem długo, długo nic. Potem kierownika J. Niteckiego i wreszcie gdzieś na szarym koniuszku Nałęckiego”. Reżyser na potwierdzenie swoich słów przytoczył również przykrą dla niego sytuację, kiedy wszyscy witali wcześniej wymienionych, a nim nikt się specjalnie nie przejmował. Konrad Nałęcki w wywiadzie przedstawił się czytelnikom, ale również opowiedział o kręceniu filmu. Na pytanie, czy dalsze części serialu będą równie atrakcyjne dla młodych, odpowiedział: „Trudno powiedzieć. Aktorzy twierdzą, że scenariusz jest lepszy niż w pierwszych seriach (…) choć może będzie to klimat troszkę poważniejszy. Ale zawsze pamiętamy, że jest to film młodzieżowy, choć oczywiście liczymy się z odbiorcą dorosłym”.