Rybi Rynek jako niemieckie miasteczko „Ritzen”

Znaczną część bydgoskich ujęć wykonano na Rybim Rynku, który specjalnie na potrzeby realizacji odcinka pt. „Wysoka fala”, po uprzednim zabezpieczeniu okien piwnic okolicznych zabudowań, został podtopiony poprzez wpompowanie odpowiedniej ilości wody. Kręcone tam z wielkim rozmachem sceny wiernie oddały moment natarcia na zalany przez pancernych rynek w Ritzen. W czasie kręcenia tego momentu wykorzystano patenty, których dziś w świecie komputerowych efektów filmowych próżno by szukać. Przykładem jest wykorzystanie proszku do prania „ixi” do stworzenia spienionej fali wody, która zalała Ritzen. Ciekawe jest również wykorzystanie przez filmowców właśnie w tej scenie scenografii z filmu, który również w tym okresie był realizowany w Bydgoszczy, pt. „Sąsiedzi”.
Mało brakowało, aby terenem podtopionym zostały okolice ul. Marcinkowskiego, co wiązało się jednak ze zbyt wielkimi kosztami. Jak mówią relacjonujący kręcenie uczestnicy, całonocna zabawa dla mieszkańców Bydgoszczy w centrum miasta oznaczała wiele trudności w kręceniu, ponieważ cały czas trzeba było przeganiać mieszkańców, którzy przypadkowo wkraczali w kadr filmowcom.
Właśnie z Rybim Rynkiem wiąże się kilka scen niejednokrotnie arcyciekawych. Jedną z nich jest wkroczenie sojuszniczych wojsk do miasta, poprzedzone obietnicą pułkownika, w którego wcielił się Roman Sykała, o przyznaniu medalu dla pierwszego w mieście. Dość niespodziewanie osobą najszybszą okazał się młody chorąży żandarmerii, znany z wcześniejszych odcinków jako nadgorliwy młodzian, który wszędzie szuka szpiegów. To właśnie przy wręczaniu medalu można doszukać się niesamowitego złożenia dwóch miejsc z Bydgoszczy. Jednym z nich jest oczywiście właśnie Rybi Rynek, drugim natomiast róg ulicy Świętej Trójcy oraz wąskiej uliczki wiodącej w dół na Wenecję Bydgoską. Jedna scena połączyła miejsca oddalone od siebie o niespełna kilometr w prostej linii. W ten sposób na 5 filmowych minut powstała niesamowita sceneria.
Bardzo charakterystycznym budynkiem wykorzystanym w kręceniu „Czterech pancernych” jest budynek Lloyda Bydgoskiego, w gmachu którego dziś mieści się jeden z banków bydgoskich. Ówcześnie budynek ten był własnością Żeglugi Bydgoskiej, które to przedsiębiorstwo włączyło się w realizację kultowej sagi nie tylko poprzez użyczenie budynku, ale również poprzez koordynację wszelkich scen kręconych na Bydgoskim Węźle Wodnym. Relacjonujący całe te wydarzenia Pan Edward Ossowski, jako młody chłopak, pamięta swoje spotkania z pancernymi. Jak się okazuje, w budynku Lloyda nie przerwano pracy żeglugowcom pomimo scen kręconych w pobliżu budynku, w którym pracowali. Co prawda, pracownicy jak tylko mogli, starali się porozmawiać ze swoimi idolami czy też zdobyć upragniony autograf, ale praca musiała zostać wykonana. Pan Edward wspomina, jak to podczas kręcenia scen na wodzie, należało wstrzymywać wszelkiego rodzaju transport. Oczywiście wszystko przebiegało bezproblemowo, mimo że czasami na kilka godzin bardzo ważna droga śródlądowa była zblokowana. Dziś, kiedy na wodzie w Bydgoszczy i tak niewiele się dzieje, wstrzymanie ruchu nie stanowiłoby jakiegokolwiek problemu. Trzeba jednak pamiętać, że jeszcze w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych Bydgoszcz była dużym śródlądowym portem, a Brda i Kanał Bydgoski tętniącymi życiem drogami wodnymi, przez które codziennie przechodziły liczne transporty.